czwartek, 28 marca 2013

Samo (se)dno...



"Owoc dojrzewa i spada.
Człowiek czasami musi upaść, aby dojrzeć." 
Sławomir Kuligowski


Jak wiele potrafisz wytrzymać, upokorzeń, poniżania, bólu, połamanych rąk, zaczepiania, wchodzenia na głowę, z butami w Twoje życie, awantur, kontrolowania, szpiegowania, patrzenia na zło, słuchania krzyków, latających talerzy nad głową, zdejmowania butów ciągle pijanemu "ukochanemu"?
Wiesz?
Jak dobrze siebie znasz, swoje reakcje, na ból, na zło świata, łzy, krzywdę?
Jaki byś był dzisiaj dowiadując się o stracie pracy, stracie domu, na wieść o nieuleczalnej chorobie Twojej lub Twoich bliskich, jaki w obliczu kalectwa, jaki w kontakcie z katem, jaki przy spotkaniu z człowiekiem, który skrzywdził Twoje dziecko? 
Inny?
Jak bardzo inny?
Znasz na tyle siebie?
Można filozofować, można gdybać, można pouczać, można dawać dobre rady, klepać po plecach. 
Nie trzeba.
Dzisiejsza Twoja myśl może być nie tą samą w kontakcie z "sytuacją".


Nie można sobie wyobrazić pewnych zdarzeń, że one mogłyby i nas dotknąć, a już absolutnie, że mogłyby nam zrujnować, przewartościować kompletnie życie.
Jeden wybór, nasz wybór, a życie przybiera kierunek dno.


"Nóż przy gardle skruszy, nawet najtwardszy image."
O.S.T.R.


Upadać można na chyba dwieście różnych sposobów. 
Każdy pewnie doświadczy w swoim życiu przynajmniej jednego z nich na swojej lub kogoś bliskiego skórze.

Intryguje mnie wielokrotnie, że jest gdzieś w podświadomości ludzkiej zainstalowana opcja "odbicia".  
Nie znam kompletnie jej mechanizmów. Mam pewność, że jest. 
Można się godzić z losem przez, 10, 15 czy nawet 20 lat aż wreszcie przychodzi ten moment. Pojawia się w nas siła, która rozbija skały, moc uwalniania ciała i myśli, łapania oddechu, budowania życia powolutku od nowa. Jest w nas wreszcie siła by powiedzieć NIE, by powiedzieć STOP!
Można. Tak można. Ale trzeba się spieszyć, by nie było za późno.
Trzeba wierzyć w siebie, w nikogo innego. W nas samych jest cała potrzebna energia i moc.
Nigdy nie jest za późno żeby urodzić się jeszcze raz. 
Może dla kogoś jeszcze warto, może dla czegoś jeszcze warto?

Rozejrzyj się dookoła, zaczep myśli o coś innego, pozytywnego, zacznij dzień inaczej.
Jeszcze warto.
Przecież wiesz, że drugiej szansy w tym życiu mieć nie będziesz?!
Przecież o tym nie zapomniałeś/aś prawda?
...

Może właśnie okres Wielkanocy, to dobry moment? 
Takie Twoje osobiste zmartwychwstanie?


Życzę Wam najwspanialszych Świąt Wielkanocnych!
Zdrowych, radosnych, pogodnych, rodzinnych, pełnych ciepła.

Życzę Wam żeby w ten świąteczny czas przede wszystkim Wasze myśli choć na moment przestały krążyć wśród problemów i trosk. A wiem , że one ciągle gdzieś są raz bliżej raz dalej, tak często piszecie mi o nich... Stąd też i dzisiejszy post.

Życzę Wam niegasnącej wiary w samego siebie!

Dziękuję
Kasia









piątek, 22 marca 2013

Domowa masarnia II


Po dwóch miesiącach od ostatniego wędzenia, powiało pustką w lodówce a przede wszystkim w zamrażalniku.

Przyznam się, że raz w przeciągu tych dwóch miesięcy kupiłam polską wędlinę w sklepie dla chłopaków taką niby drobiową.
Najpierw Łukasz ją spróbował. A chyba na następny dzień ja zrobiłam sobie kanapki z około trzech plasterków. Skutkiem czego były niesamowite ewolucje żołądkowe.
Czy to już jest norma? 

Dobrze, że dzieci tym specjałem nie uraczyłam.


Cóż nam pozostaje...przejść na wegetarianizm?....Przy Łukaszu obawiam się, że nie wykonalne ;)
Chociaż ja jakoś specjalnie mięsna nie jestem. Ale od czasu do czasu jakaś drobiowa właśnie wędlinka, czy kiełbaska w żurku, czy też pierś kurczaka do obiadu to owszem czemu nie. 

Nie poddajemy się i dalej bawimy się w domową masarnię.
Angielskie zrębki do wędzarni nie sprawdziły się, zamówiliśmy z Polski, podobnie i jelita.
Wszystko odbyło się dużo szybciej niż ostatnio. Ale samo wędzenie...to cały dzień ciągłego doglądania.
Jednak tak jak już wspominałam poprzednio, świadomość, że kiełbasa to kiełbasa, a szynka to szynka jest bezcenna!






Ponieważ już strasznie nam się w domu nudzi, to co i rusz wymyślamy jakieś zajmujące czas zajęcia.
Chłopaki sami rwą się do pracy. 
A ja w ogóle nie studzę ich dekoratorskich, wnętrzarskich pasji ;)
Nie od dziś wiadomo, że dzieci uczą się przez wnikliwą obserwację...na początku życia oczywiście rodziców. 
Oto skutki:

Przygotowanie mebla do malowania według Aleksa.

Wojtuś suszy serwetkę, zanurzoną w krochmalu, naciągniętą na plastikową miskę, z której powstanie naczynie na świąteczne jajeczka 

Na prośbę dopisuję...
zdjęcia miseczki po:

Co do przepisu na miseczkę. Ja po prostu zrobiłam krochmal, taki bardzo, bardzo gęsty. Mąka ziemniaczana i woda ;)
Zanurzyłam a potem rozciągnęłam mocno na plastikowej misce. Chłopaki troszkę suszyli suszarką, ale to tak bardziej, żeby mieć nowe, ciekawe zajęcie. Najlepiej zostawić na noc do wyschnięcia. Kiedy już dobrze wyschnie to naprawdę całość bardzo łatwo odchodzi.

Serwetę dostałam od Kasi z okazji świątecznej wymianki :)
A jajeczka jak już pisałam od Ulencji 




Dziękuję za tyle zgłoszeń do wygnankowego Candy :)
Przyznam się, że jeszcze nie do wszystkich dotarłam z rewizytą...
Obiecuję nadrobić :)

Pozdrawiam ciepło w ten iście zimowy dzień

Kasia

niedziela, 17 marca 2013

Trzecie Candy na wygnanku!!!



Jest mi niezmiernie miło ogłosić moje trzecie Candy,

które potrwa do 21-go kwietnia!!!


Często piszecie do mnie w sprawie angielskich gazetek, że chcielibyście choćby raz je sobie pooglądać. Dlatego też to już chyba nie jako tradycja, że przedmiotem zabawy są dwie moje ulubione...

Ideal Home - numer kwietniowy, jeszcze świeżutki
oraz 
Marcowe Country Living


Jeśli i Wy chcielibyście się z nimi bliżej zapoznać wystarczy tradycyjnie:

- zostawić komentarz pod tym postem,

- napisać o sobie choćby jedno zdanie, kim jesteście, co robicie, co jest Waszą pasją, talentem, coś co uważacie, że powinnam o Was wiedzieć, a czego jeszcze nie wiem :)

- podlinkowanie poniższego zdjęcia na Waszym blogu,

- osoby bez bloga mogą wkleić zdjęcie na swoim facebooku lub zostawić kontakt mailowy do siebie.



Życzę wszystkim powodzenia :)
...

Dziękuję za tyle miłych komentarzy pod ostatnim postem, cieszę się, że w jakiś pozytywny sposób mogłam na kogoś wpłynąć, zmusić do zatrzymania choćby na chwilkę, na refleksję...
Wielokrotnie mnie wzruszacie swoimi komentarzami. Czasami potraficie napisać jedno zdanie, które aż wmuruje mnie na moment.

Dziękuję, że potraficie się dzielić swoimi myślami, doświadczeniami tutaj na tym wygnankowym blogu!!!
Za każde słowo, każdego maila, za każde Wasze odwiedziny bardzo, bardzo dziękuję.

To Candy to też takie mini podziękowanie dla Was.

Pozdrawiam!!!

Kasia

piątek, 15 marca 2013

Post(scriptum)


Ujrzałam dzisiaj Boga w dziełach rąk ludzkich. Po czym go poznałam? To takie proste...posłuchaj...

Jeśli zobaczysz pewnego dnia jakąś rzecz, człowieka, zwierze, roślinę...dotkniesz jej, usłyszysz pewien dźwięk, poczujesz zapach, zasmakujesz czegoś ustami i kiedy w jednym momencie w Twoim sercu rozleje Ci się nieprawdopodobnie ciepły strumień, a do oczu napłyną łzy nieopisanego szczęścia a może i wzruszenia, i już nie będziesz mógł przestać o tym czymś zapomnieć przez długi, długi czas... zrozumiesz...

Nie trzeba wiele, żeby Go spotkać, trzeba tylko chcieć. 


Bo można przecież i patrzeć, przechodzić wiele lat obok i nie widzieć, nie czuć, nie myśleć.
Odganiać niczym natrętną muchę...


Ale kiedyś będzie dzień, kiedy coś Cię wzruszy...pierwszy oddech Twojego dziecka, malutka dłoń zamknięta w Twojej, pierwsze jego kroki, pierwszy gol w meczu w szkolnej drużynie, a może pierwsza piosenka na akademii, kwiaty od męża bez okazji, bez podtekstów, wspomnienie naleśników z serem i cukrem waniliowym, które tylko mama tak dobrze robiła, znaleziony na strychu stary mundur harcerski, pierwszy, własny pomidor w ogródku, zapach ulubionych perfum rozpoznany po latach w tramwaju, ostatnie tchnienie ojca, ostatnie jego słowa-"Boże, Boże...", 

Kiedyś będzie dzień, że i Ty ujrzysz w czymś Boga. Wtedy zrozumiesz. 


Wiele razy można iść przez życie i korzystać z okazji, z pokusy, łatwizny życiowej... Wiele razy można pójść na skróty. Skorzystać z gotowego, albo oprzeć się na czyichś wpływowych plecach. Jakoś to przecież będzie, zawsze się znajdzie ktoś kto coś za nas zrobi.  
Ale są też w życiu rzeczy z którymi musimy uporać się sami. 
Każdy ma swoje serce, swój rozum, swoje sumienie.
Z naszymi myślami nikt inny przecież nie żyje...

Podobno każdy rodzi się z talentem i tylko od nas zależy co z nim zrobimy i jak go wykorzystamy.
Wiele będzie po drodze przeciwności losu, ludzi podcinających skrzydła, wiele będzie tak zwanych"złych czasów", ograniczeń masa, brak perspektyw. 
Nie można się załamywać, to jak nasze życie ma wyglądać jest w naszych i tylko naszych rękach. 
Ważne żeby podejmować próby, przekraczać własne słabości. Odkrywać i rozwijać dany nam talent.

Na przekór lenistwu, na przekór przeciwnością losu.

...

Do napisania dzisiejszego postu przyczyniła się nasza 
Osoba, która mimo przeciwności, mimo ograniczeń rozwinęła swój talent w pełni. Osoba, którą podziwiam bo w swoje prace wkłada całe serce, dzięki czemu ja mogę zobaczyć w nich Boga.
...
Czytałam co się Wam zdarzyło przed kilkoma dniami...zawsze takie sytuacje mocno przeżywam.
Jestem z Wami w modlitwie...jestem całym sercem...
Jedna chwila i życie odmienia się o 180 stopni...

Anioł? Bóg? Opatrzność? Światło?


Serca od Ulencji

Jajeczka Wielkanocne od Ulencji


Dziękuję - już nawet nie wiem jak...za tyle ciepłych słów, za tyle miłych maili, za tyle wspaniałych komentarzy...
Za Waszą obecność przed wszystkim!!!!


poniedziałek, 11 marca 2013

Spotkał katar Katarzynę...aaaa psikkkk!


Każda pora roku jest piękna i wyjątkowa. Ale z największym utęsknieniem niezmiennie czekamy na wiosnę. Na pierwsze, nieśmiałe promienie słońca, na czar zieleni, ciepły wiatr na policzkach, na wyzwolenie dnia z szarości, na smak życia na ustach, na zrzucenie z siebie płaszczy i szalików, pożegnanie się z ciągle powracającym katarem, który (aaa psiikkk) à propos właśnie mnie próbuje obezwładnić.
Już tak niewiele nas dzieli od tych rozkoszy wiosennych...
...

Póki co wiosennie robi się jedynie w naszym salonie.

Od dobrych kilku lat strasznie... przeogromnie marzyłam o lustrze takim właśnie zamykanym, w starym stylu, trochę francuskim, trochę vintage... Ostatnio w sieci natknęłam się na stronę BrandAlley-można ją porównać do takiego internetowego TKmaxx-a. Przypadkiem na owo lustro była obniżka. Zastanawiać się zbyt długo nie było co, gdyż wystawiony był tylko jeden egzemplarz. Cena - 30 funtów już z przesyłką.


Było jeszcze jedno w kolorze białym ale nie miało tak ciekawej "góry".
Zielony bardzo, bardzo mi odpowiada.




Na latarnię koło sekretarzyka natrafiłam w TKmaxx, w dziale przecen. Była uszkodzona...już nie pamiętam dokładnie, chyba nie chciała się zamykać. Łukasz stwierdził, że mogę spokojnie ją kupić, bo ją naprawi. I tak za połowę ceny trafiła do nas.




Nowa zaparzaczka-(tak to się nazywa?) do zielonej herbaty od Gosi :)
Dziękuję Ci jeszcze raz!!! 





Już pomalutku przygotowujemy się na nadejście Świąt Wielkanocnych.
Tu i ówdzie pojawiają się akcenty, które je symbolizują. Wczoraj wycinaliśmy girlandę z zajączków.
Chłopaki zachwyceni...ciągle pytali-mama co znowu święta? Aleks z zainteresowaniem już śledzi tradycje, pyta czemu jajka, czemu zajączki, czemu mama sieje trawę do pojemników i rzeżuchę...
Widzę jakie to dla nich ważne, jak wiele radości im daje dekorowanie domu na wszelkie świąteczne okazje.





Pomysł na girlandę ze strony Marthy Stewart: klik





Duża latarnia, która stoi koło telewizora, chociaż miała na schodach-ale to chyba nie jest dobry pomysł przy tak małych dzieciach- pochodzi ze sklepu B&M. Cena - 19 funtów.

Zawsze, skutecznie od zakupu takich rzeczy odstraszała mnie wysoka cena a i sama jakość wykonania latarni i użytych materiałów była do niej często według mnie nieadekwatna. 

Przez wiele miesięcy wzdychałam, szukałam...aż w jednym miesiącu udało się wreszcie spełnić "zachciankę" i to dwukrotnie. Nawet uważam, że ta z taniego sklepu B&M jest dużo, dużo lepiej wykonana niż ta z TKmaxx-a.





Jest też przy oknie nowa szklarenka domowa lub balkonowa-prezent z okazji dnia kobiet. To też takie wieloletnie moje marzenie...

Czasami tak długo czekamy, szukamy, marzymy o jakiejś rzeczy a potem w przeciągu dwóch miesięcy jak za dotknięciem magicznej różdżki spada na nas to wszystko niczym deszcz szczęścia.

Warto marzyć, warto czekać, warto szukać!







Pozdrawiam Was wszystkich ciepło i dziękuję za tyle miłych słów pod ostatnim postem. Jeśli komuś na jakieś pytanie nie odpowiedziałam...dajcie znać...mogłam się pogubić, lub zapomnieć, przeoczyć itp.

Aaaa psikkkk

Byle do wiosny kochani ;)



P.S. Właśnie Ania uświadomiła mnie, że lustro jest holenderskiej marki Esschert Design Spiegel, gdyby ktoś bardzo, bardzo chciał wyszukać sobie podobne ;)


niedziela, 3 marca 2013

Metamorfoza fotela



Fotel wygrałam już kilkanaście miesięcy temu na aukcji internetowej za kilka funtów. Wymagał zmiany całej gąbki-siedziska i nowego obicia. Zastanawiałam się nad jego malowaniem. Kolor ciemnego drewna również mi się bardzo podobał, ale nijak pasował do całości pokoju chłopaków. 
Żeby go wpasować wybrałam klasyczny biały. Materiał na obicie pochodzi z firmy Clarke and Clarke 
Tutaj ich strona pełna wspaniałych kolekcji: http://www.clarke-clarke.co.uk

Zainspirowało mnie to zdjęcie/kolekcja Maritime 

Myślałam również o takiej kracie:

A tutaj fotel w wersji pierwotnej. Widać, jak bardzo siedzisko było zapadnięte. 
Sama oczywiście bym sobie nie poradziła. Było mnóstwo gwoździ. Każda z trzech warstw materiałów była pieczołowicie przybijana. Żeby je wszystkie usunąć potrzebna była męska ręka ;)


Materiał kupiłam na ebayu 
Cena za 100cmx137cm to 7.99 funta.


A tutaj fotel po zabiegu :)
Nie pasował mi taki całkiem perfekcyjny biały, więc potarłam papierem wszystkie jego boki.


Pozostały kawałek materiału wykorzystałam na zrobienie nowego abażuru do "carbootsowej" lampki. Używałam do tego celu pistoletu na klej...co skończyło się poparzonym palcem ;) Następnym razem kiedy będę robić takie rzeczy zakupię klej w spreju. Macie może z nim doświadczenia?






Chłopaki w wannie zafascynowani gąbkowymi literkami, które po zmoczeniu można przyklejać na ścinę.

Bardzo Wam dziękuję za tyle osobistych komentarzy pod ostatnim postem. Musze się przyznać, że bardzo mnie wzruszyliście i sama przez kilka dni przeżywałam mocno, analizowałam to co napisaliście.
Bardzo Wam dziękuję za każde słowo! Za to, że jesteście!
Pozdrawiam i do następnego!!!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...