piątek, 14 września 2012

Znowu malutki urlop...

Już w poniedziałek wyjeżdżamy na urlop, 12 dni w tym dwa dni w aucie (mamy 1600 km do pokonania).   
Marzę żeby odpocząć, pójść do kina, obkupić się w polskie książki i czasopisma. Złapać większy oddech.
Nacieszyć się rodziną. Poczuć polską jesień. 
Właściwie jesień to moja ukochana pora roku. To właśnie jesienią spotkało mnie wiele dobrego, w tym narodziny mojego syna Wojtusia, który 16-go września będzie obchodził swoje drugie urodziny. 
Kiedyś był taki maciupeńki...


...

W domu pojawił się nowy mebel, biała witrynka została zastąpiona inną większą. 
Nie planuję jej zmieniać, podoba mi się taka jaka jest teraz, stara, babcina. 






Na ostatnim, niedzielnym car boot sale kupiłam taką półeczkę na przyprawy. Pan bardzo chciał się jej pozbyć, więc kupiłam ją za dwa funty. W związku z tym zaczęłam poszukiwać starych pojemników na przyprawy, tutaj ebay jest bardzo pomocny... Tylko na razie jeszcze ceny mnie trochę odstraszają.









Solenizant ;) 


Pozdrawiamy, już całkiem jesiennie - darami natury.






Do następnego :)

piątek, 7 września 2012

Na obrotach

Cały tydzień na najwyższych obrotach. Wiele spraw do załatwienia. Jakimś cudem udało nam się zorganizować przedszkole dla Aleksa w polskiej, sobotniej szkole. Cudem, bo zapisy były w czerwcu, a w tym czasie to nawet o jej istnieniu nie wiedzieliśmy. Dopiero kilkanaście dni temu nas oświeciło, po zobaczeniu ogłoszeń na polskim sklepie. Pierwsze zajęcia 15-go września.

Wczoraj była też u nas Pani z pre-school - przedszkola angielskiego, zobaczyć Aleksa w warunkach domowych. Zapisała sobie kilka podstawowych słów po polsku :) 
Siku, siadaj, pić, jeść...swoją drogą strasznie trudne słowa dla anglików.

Pre-school, to przedszkole dla dzieci w wieku od  3 do 5 lat. Tygodniowo jest to 15 godzin, całkiem bezpłatnych. Dzieci bawią się tam, śpiewają, uczą. Mają zapewniony mały posiłek tzw. "lunch" ;) 
Wszystko finansowane jest przez państwo. 

Będziemy mieć przedszkolaka!

Wiele razy słyszałam, że dzieci szybko rosną, ale nie wyobrażałam sobie, że aż tak.

 Aleks uwielbia bawić się z innymi dziećmi dlatego nie czuje jakiejś wielkiej obawy czy strachu przed jego nowym etapem w życiu. 

Jak napisał Paulo Coelho „Statek jest bezpieczny, kiedy stoi w porcie, lecz nie po to buduje się statki."
Mój kochany synek, ten mój mały statek wypływa w swoją podróż już teraz...
Nic nam nie pozostaje jak tylko pozwolić mu na to... pozwolić mu zwiedzać świat, poznawać, smakować, podziwiać, odkrywać pasje...


Takie stare liczydło dobrze wpasowało się w tematykę przedszkolną.
Znalazłam je ostatnio w jednym z tutejszych "charity shop" czyli w takim lumpeksie, skąd cały dochód przeznaczany jest na cele charytatywne. 
Szczerze mówiąc, już dawno czegoś takiego szukałam, tylko ciągle trafiałam na większe egzemplarze. Ten jest idealny do tak małej sypialni jak chłopaków. 



Nie mogłam też przejść obojętnie koło lawendowego mydła.
Oprócz swojej myjącej, pieniącej, pachnącej funkcji również bardzo dobrze pozuje do zdjęć...





Do tego nowy świecznik z car-boot sale...za 1 funta...



  I ulubione buteleczki łazienkowe...


Kilka drobiazgów a tyle radości :)

Miłego weekendu dla wszystkich.

P.S. Nie mogę komentować na blogach z włączoną weryfikacją obrazkową, zwyczajnie mnie wyrzuca...Nie wiem o co chodzi....Ale jakbyście mogły wyłączyć tą i tak mało lubianą funkcję...Będę wdzięczna. 







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...