Nie pytajcie mnie proszę czy kiedyś jeszcze tu wrócę.
Zapomniałam od tak zwyczajnie jak tu żyć.
Nie mam żalu do nikogo o to jak dziś wygląda nasz kraj.
Może to do czegoś zmierza...nie wiem...wolę myśleć z daleka.
Bezkres dziur na drogach, fotoradarów, bilbordów...
i mimo wszystko pędzących szaleńczo samochodów.
Śmieci w lasach, ścieki w rowach, kradzione linie telefoniczne.
Nie mogę doszukać się sensu.
W pamięci już nie mam, że człowieka ocenia się po metce na ubraniu, wielkości telewizora, po marce samochodu, telefonu i miejscu wakacyjnych wojaży...
Nie mam o to do nikogo urazy.
Być może tak musi być, bo to życie przecież tak krótkie jest...pokus tak wiele...wszystkiego by się chciało zasmakować, wszystkiego spróbować.
Czas zatarł w mej pamięci, że kobieta musi być perfekcyjną maszyną do wszelkich zadań rodzinno-domowych. Że poprane, wyprasowane, ugotowane, posprzątane na błysk musi być, i jeszcze uśmiech nieznikający z twarzy...Że firanki zmieniane muszą być regularnie, okna umyte, podłoga codziennie mopem przejechana, wykoszone, wygrabione, wymuskane...Bo co ludzie powiedzą...
Szanuję...każdy ma prawo...
Nikogo nie oceniam, żadnej zmiany nie żądam, niczego nie wymagam od nikogo.
Od tak zwyczajnie się okazuję, że nie pasuje, że odstaję...
Nie moja bajka...
nie mój świat.
W sercu mym budzi się radość dla takich Polskich, dziewiczych widoków, bez zasięgu telefonów, bez miejskiego szumu, pośpiechu, szpanerstwa...
Jeszcze dwa tygodnie i wyczekiwany urlop...
Kolejny raz kilka dni spędzimy w Domu na Łąkach.
I to jest zdecydowanie moja bajka ;)
Dzisiejszy post prosto z Polski...
Przywiozłam tylko chłopaków na wakacje...Dwa tygodnie z dziadkami.
Nie powiem, żołądek mam ściśnięty, bo to pierwszy taki czas rozłąki...
Jutro rano już wylot...praca i obowiązki...
A za dwa tygodnie i my do nich dołączymy.
Miłego tygodnia kochani!!!
Dziękuję, że jesteście.
Kasia