niedziela, 30 czerwca 2013

Życie toczy się dalej

Nie pytajcie mnie proszę czy kiedyś jeszcze tu wrócę.  
Zapomniałam od tak zwyczajnie jak tu żyć.
Nie mam żalu do nikogo o to jak dziś wygląda nasz kraj.
Może to do czegoś zmierza...nie wiem...wolę myśleć z daleka.
Bezkres dziur na drogach, fotoradarów, bilbordów...
i mimo wszystko pędzących szaleńczo samochodów.
Śmieci w lasach, ścieki w rowach, kradzione linie telefoniczne.
Nie mogę doszukać się sensu.
 
W pamięci już nie mam, że człowieka ocenia się po metce na ubraniu, wielkości telewizora, po marce samochodu, telefonu i miejscu wakacyjnych wojaży...
Nie mam o to do nikogo urazy.
Być może tak musi być, bo to życie przecież tak krótkie jest...pokus tak wiele...wszystkiego by się chciało zasmakować, wszystkiego spróbować.
 
Czas zatarł w mej pamięci, że kobieta musi być perfekcyjną maszyną do wszelkich zadań rodzinno-domowych. Że poprane, wyprasowane, ugotowane, posprzątane na błysk musi być, i jeszcze uśmiech nieznikający z twarzy...Że firanki zmieniane muszą być regularnie, okna umyte, podłoga codziennie mopem przejechana, wykoszone, wygrabione, wymuskane...Bo co ludzie powiedzą...
Szanuję...każdy ma prawo...
 
Nikogo nie oceniam, żadnej zmiany nie żądam, niczego nie wymagam od nikogo.
 
Od tak zwyczajnie się okazuję, że nie pasuje, że odstaję...
Nie moja bajka...
nie mój świat.
 
 
 
W sercu mym budzi się radość dla takich Polskich, dziewiczych widoków, bez zasięgu telefonów, bez miejskiego szumu, pośpiechu, szpanerstwa...
Jeszcze dwa tygodnie i wyczekiwany urlop...
Kolejny raz kilka dni spędzimy w Domu na Łąkach.
I to jest zdecydowanie moja bajka ;)
 

 
Dzisiejszy post prosto z Polski...
Przywiozłam tylko chłopaków na wakacje...Dwa tygodnie z dziadkami.
Nie powiem, żołądek mam ściśnięty, bo to pierwszy taki czas rozłąki...
Jutro rano już wylot...praca i obowiązki...
A za dwa tygodnie i my do nich dołączymy.
 
Miłego tygodnia kochani!!!
Dziękuję, że jesteście.
 
Kasia
 
 
 
 


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Skrzynia skarbów i sypialnia w nocnym ujęciu

Jestem, jestem... :)

organizuję się bardzo pomału ze wszystkim.
Praca, dom, chłopaki, mąż, przyjaciele, blog :)
A także to co mnie bardzo relaksuje, mianowicie odnawianie mebli.
Doba powinna się czasami rozciągać magicznie.

Łukasz przywiózł już jakiś czas temu mebel-perełkę.
Pojechał tylko wyrzucić ogrodowe śmieci. 
W naszym mieście przy takich dużych punktach recyklingowych jest także pomieszczenie gdzie można szperać wśród porzuconych mebli, rowerów, zabawek, rzeczy których ktoś już nie potrzebuje, a które jeszcze się mogą na coś przydać. Dochód ze sprzedanych rzeczy trafia do fundacji charytatywnych.
Także bardzo pomysłowa idea.

Właśnie w takim miejscu Łukasz znalazł taką oto skrzynię na koce, pościel, bieliznę. Jest ona bardzo, bardzo pojemna. 
Kosztowała jedynie 10 funtów.


Pokryta była wcześniej fornirem, który stracił niestety już swój blask.
Łukasz tradycyjnie już, zajął się czyszczeniem i wypełnianiem wszelkich ubytków. 
Ja zajęłam się malowaniem. 
Pierwsza poszła warstwa podkładu "ang. undercoat".
Ponownie lekko przetarłam papierem. Potem poszły dwie warstwy białego-antycznego. Na koniec nastąpiło lekkie przetarcie, postarzenie i naniesienie, bodajże wiktoriańskiego wzoru w kolorze "deszczu".
Ja jestem tym meblem zachwycona. Szkoda tylko, że w sypialni nie widać go niestety w całej okazałości. 


A o to reszta sypialnianych ujęć. Tym razem nocnych...






 A tutaj wielkie tadaaammm. Mebel, którego dość długo szukałam. Stolik pod lustro. Jak już Wam pisałam przy ostatnim sypialnianym poście, komoda, która wcześniej tutaj stała powędrowała do pokoju chłopaków. 
Jakoś jeszcze mogę się przecisnąć pomiędzy łóżkiem a toaletką... ;) Boczkiem co prawda, ale zawsze coś ;)















Dziękuję za Wasze życzenia powodzenia odnośnie Naszej firmy. 
Pomału, pomału, ale się kręci :)
Zadowoleni klienci - bezcenni!

Miłego tygodnia kochani.






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...