czwartek, 24 stycznia 2013

Domowa masarnia...


Dziękuję za tyle miłych słów pod ostatnim postem. Wywołał on bardzo dużo emocji ;)
Zwłaszcza część "kiełbasiana".

Mam nadzieję, że dzisiejszym wpisem przybliżę Wam nieco bardziej ten temat, lub może nawet kogoś zachęcę do samodzielnego zrobienia wędlin...


Do wędzenia używaliśmy sprzętu kupionego na allegro o tutaj: klik
Jak na nasze "angielskie", warunki to całkiem udany zakup. Chociaż mogliśmy spokojnie wybrać nieco większy model.
Zakupiona wędzarnia przybyła z Polski prosto do naszych drzwi w bardzo szybkim czasie. Również z Polski mieliśmy jelita, siatki itp. przybory. Nie wiem gdzie w UK można coś podobnego dostać?

 Oprócz wędzarni, dobrze mieć porządny zestaw noży do rozbierania mięsa, specjalną rękawice rzeźnicką (której nie mieliśmy tym razem), żeby uniknąć ewentualnych skaleczeń. Maszynkę do mielenia. Elektryczna myślę, że jest bezkonkurencyjna. Do tego sitka o oczkach  10, 8, 5 oraz 3mm. 
Wszystkie przepisy na kiełbasę, szynkę, boczek itd. znaleźliśmy po prostu na internecie. I tym razem okazało się, że to istna kopalnia wiedzy. 
Możemy w tym miejscu polecić na przykład stronę: http://wedlinydomowe.pl/


Całe mięso kupione zostało na giełdzie mięsnej w Londynie, której strona informacyjna znajduje się tutaj: 
Jeśli ktoś mieszka w okolicach, to warto się wybrać tam na większe, mięsne zakupy. Jest dużo taniej niż w normalnych sklepach ;)



Cały proces robienia wędlin, nie jest łatwy i przyjemny. Pochłania baaardzooo dużo czasu, czasami się odechciewa zwyczajnie...ale smak i świadomość tego co się je wynagradza cały trud. 
Mogę spokojnie napisać, że warto było tego doświadczyć.

Pozdrawiam i do następnego.

P.S. Chłopaki znowu mają zapalenie ucha...Czy to nie dziwne, że obaj chore mają prawe ucho?
Jak bliźniaki ;)




sobota, 19 stycznia 2013

Nigella Lawson i produkcja domowych wędlin

Dzisiaj tak króciutko i szybciutko, chłopaki na więcej nie pozwolą ;)
W Anglii spadł śnieg, szkoły pozamykane, zajęcia odwołane, sobotnia polska szkoła również...typowy angielski kataklizm ;) Mama musi jakoś organizować czas.
...

Kasia z bloga kreatywne życie zainspirowała mnie, zresztą po raz drugi,
do zakupu zestawu sześciu emaliowanych przyborów kuchennych, kremowych i bardzo, bardzo w stylu vintage, które pochodzą z kolekcji sygnowanej nazwiskiem
Nigelli Lawson.
Zaprojektowane zostały przez Sebastiana Conrana
Zakochana w nich była już dość długo i też bardzo długo odczekały sobie na mojej tzw. "wish list".
Uwielbiam je!


Ostatnie dni mieliśmy kompletnie zalatane, w domu odbywała się produkcja wędlin...
Najpierw wizyta w Londynie po zakup półtuszy, potem cała "babranina", krojenie, mielenie, nadziewanie kiełbas, peklowanie szynek, żeberek, boczku itp. A potem wędzenie :)


Na razie gotowe mamy kiełbasy. Jak na pierwsza, samodzielną produkcję w życiu to wyszły doskonałe :D
Dzieciaki miały przy tym wielką frajdę.


Dziękuję Wam za miłe słowa pod ostatnim postem, za życzenia powodzenia...!!!

Trzymajcie się ciepło i zdrowo przede wszystkim!!!

czwartek, 10 stycznia 2013

Zmiany...



Przeczytałam ostatnio w moim horoskopie na 2013 rok takie ładne zdanie:
...Czas przemalować obraz życia śmiałymi barwami...
Ja wiem, czuję to od dawna gdzieś w podświadomości, że ten rok będzie czasem pozytywnych zmian
Długo bałam się zebrać w sobie, zrobić krok do przodu, zmienić stare rytuały i wejść w coś nowego, innego i nieznanego. Ale wreszcie się odważyłam, bo kiedy jak nie teraz? 
Zaczynam więc malować mój świat, na barwy których dotąd nie znałam, jeszcze z nieśmiałością ale połączoną z podekscytowaniem i zaciekawieniem. Nawet jeśli na spektakularny sukces mający odzwierciedlenie w finansach trzeba będzie czekać kilka lat, to już dziś cieszę się z tego kroku naprzód. 
Bo przecież przyszłość zaczyna się dzisiaj.

Praca obok miłości, małżeństwa, macierzyństwa jest przecież równie potrzebna do życia, a i podobno człowiek wolniej się starzeje mając ciągły kontakt z innymi ludźmi. 

...


Na wygnanku, jak w życiu również zmiany...
Małe jak ten rustykalny wzór na szufladzie witryny, większe jak nowy kolor regału i krzesła...

W doniczce nertera granadenis


 W tym miejscu wypadałoby zdradzić tajemnicę owego krzesła, które stoi przy sekretarzyku. Dziś już jest  odmienione, pomalowane z nowym lnianym obiciem o jakim zawsze marzyłam.
Kilka tygodni temu kiedy szłam po Aleksa do przedszkola, wypatrzyłam je wyrzucone koło śmietnika. Ktoś z pobliskich domów robił remont o czym świadczyły gruz i fragmenty pociętych płytek, którymi było przywalone. 
Wróciałam po nie wieczorem. Pod osłoną nocy dużo łatwiej było się przełamać ze śmietnikową grabieżą ;) 
Ostatnio je przemalowałam a Łukasz pobawił się obiciem.








Regał też w końcu doczekał się malowania. Łukasz zajął się szpachlowaniem wszelkich nierówności, a było ich całkiem sporo. Pomógł też z pierwszą warstwą podkładu. Reszta należała już do mnie.
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie malowanie to czysty relaks :)









"Dobrzy przyjaciele i miłość przychodzą w wyniku tego co robimy".
Każdy jest odpowiedzialny za własne życie, za swoje szczęście i cierpienie. I tylko my sami możemy tę rzeczywistość zmieniać.

Życzę Wam na ten rok samych pozytywnych zmian rzeczywistości!!!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...