Słyszę czasem od Was:
że budzę podziw...Bo życie toczę tutaj, na ziemi obcej i nieznanej. Gdzie mnogość języków, kolorów skóry, wyznań cały wachlarz. Gdzie kierowca wsiada z prawej a nie lewej strony, gdzie biegi po lewej a nie po prawej. Krany są dwa i spłuczka w kształcie klamki...gdzie nie ma gniazdek w łazience, a okna otwierają się na zewnątrz. Gdzie dzieci widzę zimą bez czapek, z krótkimi rękawkami i z gołymi nogami. A na wiele chorób lekarz poleca zwykły paracetamol.
Pytacie jak sobie radzę...
Byłam kiedyś jak drzewo, które płytko wrosło w glebę a któremu wiatr wyrwał korzenie. Potem przesadzone w inne, obce miejsce. Gdzie przez trzy następne lata nie mogło się ze smutku zazielenić. Dziś już wrasta coraz głębiej i głębiej. Szumi dumnie z polskim sercem w lesie gdzie takich jak ono już tak przeogromnie wiele... A każde drzewo ze swoją własną zapisaną głęboko historią.
Tu dzień mija podobnie. Jednego poranka promienie słońca przebijają się przez zaciągnięte na noc zasłony, drugiego deszcz delikatnie stuka po szybie. Tak samo trzeba przygotować śniadanie, ubrać siebie i dzieci. Temu płatki, temu tosta z dżemem. Nastawić czajnik na herbatę. Odpowiedzieć na maile, umówić wizytę do lekarza, podjechać do Tesco po maślane bułeczki, mleko, jogurty... a do polskiego po jarzyny i makaron na rosół. Tak samo trzeba iść do pracy. Rozliczyć podatek. Odebrać Aleksa z przedszkola. Zapłacić rachunek za wodę. Rozwiesić pranie. Sto razy zawołać na obiad a potem jeszcze tysiąc pięćset przypomnieć: Aleks jedz, Wojtek jedz. Trzeba sprzątnąć klocki i zamieść rozgniecione ciastko z podłogi. Potem jeszcze tylko dzieci wykąpać, położyć spać...I wreszcie chwila dla siebie...
Może jeszcze będę kiedyś tam gdzie rodzinny próg domu, gdzie na polach rosną chabry, sarny, zające i lisy uciekają przed nami w popłochu, gdzie las pachnie grzybami, gdzie poziomki można jeść garściami. Powietrze zimą gęsto przesiąknięte dymem z kominów, bo każdy pali w piecu czym popadnie. Psy szczekają przy bramach. Sąsiadka z za firanki nas zlustruje. A w sklepie można się dowiedzieć wszystkiego i o wszystkich szybciej niż na Facebooku. Kto z kim, po co i dlaczego. Kto w ciąży, kto się rozwodzi. Kto sobie coś kupił lub nie i dlaczego.
Do takich zwykłych rzeczy można i czasem zatęsknić. Tutaj jakby się chciało to można spokojnie w piżamie wyjść do sklepu, lub nawet w samym szlafroku i nikt nawet nie będzie raczył popatrzeć za Tobą. Każdy idzie w swoją stronę i nie ogląda się na nikogo. Ważne żeby mieć uśmiech na twarzy i był "lovely day"! A najlepiej żeby wszystko inne też było "lovely" lub jeszcze ewentualnie "fantastic", a wtedy to wiadomo już żyć nie umierać!
![]() |
Prom Anglia-Francja |